Grand Prix Sopot-Gdynia 2024 za nami. Kolejna runda Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski przyniosła jednak nieoczekiwane problemy. Wszystko przez zmianę organizacji ruchu przy skrzyżowaniu ulic Malczewskiego i Alei Niepodległości. Nieświadomość kierowców ukazała się na światło dzienne w trakcie nietypowej kontroli drogowej.
O "policyjnych łowach" poinformowało nas w sobotę, 13 lipca dwóch czytelników. Zwrócili uwagę, że policja prowadzi kontrolę drogową w pobliżu ulicy Malczewskiego. Według naszych informatorów, informacje o zmianie organizacji ruchu zostały nieodpowiednio przedstawione na sopockich ulicach. Przyznał to także... jeden z policjantów.
Właśnie wyjeżdżałem z domu. Na skrzyżowaniu przy Malczewskiego pojechałem w kierunku Gdańska. Zaraz za przystankiem ściągnęła mnie policja. Podobno nie zastosowałem się do zakazu skręcania w lewo. Problem w tym, że takiego zakazu nie było. Ja na pewno go nie widziałem i przyrzekam, że na tym skrzyżowaniu na pewno go nie ma. 100 zł i pięć punktów karnych, choć policjant straszył 5000 złotych. Sprawdźcie to, bo chcą się obłowić na rajdach Orskiego - napisał jeden z czytelników.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, otrzymaliśmy wiadomość od kolejnego czytelnika-kierowcy.
Śmieszne. Policja ściągnęła mnie, bo ominąłem zakaz, którego nie ma. Stówka i pięć punktów karnych. Przy Malczewskiego mają naprawdę udane łowy. Warto zobaczyć - czytamy w wiadomości.
Przy skrzyżowaniu ulic Malczewskiego i Alei Niepodległości okazało się, że zakaz jest, ale... leży. Przy skrzyżowaniu obecni byli jednak policjanci, którzy zatrzymywali nieprzepisowo poruszających się kierujących.
Sprawdziliśmy także, czy o zmianie organizacji ruchu informowani są przy pomocy znaków drogowych kierowcy, którzy wyjeżdżają z pobliskiego podwórka i kierują się w stronę Gdańska. Okazuje się, że służby odpowiedzialne za oznakowanie nie umieściły przy wyjeździe znaku informującego o zakazie skrętu w lewo przy najbliższym skrzyżowaniu.
Na nietypową sytuację w trakcie jednej z kontroli drogowych zwrócił uwagę zatrzymany kierowca. Z występującymi problemami zgodził się... policjant. Przyznał, że znaki informujące o zakazie powinny być ustawione we wszystkich miejscach. Dodał też, że problematyczny jest fakt złego ustawienia barierki na pasie do skrętu w lewo. Ta często wywracała się, przez co znak był niewidoczny.
[ZT]25720[/ZT]
Problematyczne okazały się także sposoby informowania o zmianie organizacji ruchu. Znak umieszczony przy Alei Niepodległości nie zgadzał się z zapisami komunikatu rozesłanego do mediów i mieszkańców przez Zarząd Dróg i Zieleni w Sopocie. Tablica informacyjna wskazywała, że na ul. Malczewskiego (na całej długości) obowiązuje zakaz ruchu w obu kierunkach. W komunikacie czytamy jednak, że zakaz obowiązuje dopiero od skrzyżowania z ul. Księżycową.
W dniach wyścigowych, czyli 13 oraz 14 lipca od godz. 5.00 do godz. 20.00 ul. Malczewskiego, na odcinku od skrzyżowania z ulicą Księżycową do granicy miasta Gdyni oraz ul. Kolberga i ul. Cieszyńskiego w rejonie skrzyżowania z ul. Malczewskiego, będą wyłączone z ruchu kołowego - czytamy w komunikacie ZDiZ w Sopocie.
O komentarz w sprawie oznakowania poprosiliśmy Zarząd Dróg i Zieleni w Sopocie. Okazuje się, że organizacja ruchu podczas rajdu była zgodna z zatwierdzonym projektem, tłumaczy rzeczniczka instytucji Anna Dyksińska.
Przepisy prawa o ruchu drogowym nie nakazują, aby w przypadku zamknięcia ulicy (np. na czas trwania imprezy sportowej), na każdym wyjeździe posesyjnym umieszczać znaki informujące o planowanych zmianach.
Wymagane prawem znaki zostały umieszczone w pasie drogowym na 2 tygodnie przed rozpoczęciem imprezy. Były to duże tablice, których trudno było nie zauważyć. Tablice były zgodne z zatwierdzonym projektem organizacji ruchu - przekazała Anna Dyksińska, rzeczniczka Zarządu Dróg i Zieleni w Sopocie.
Problemy wynikające z ruchu przy skrzyżowaniu Alei Niepodległości i Malczewskiego to tylko jeden z negatywnych efektów zgłaszanych przez mieszkańców w trakcie trwania zawodów. W sieci pojawiły się m.in. zdjęcia dymu, który unosił się na Brodwinie w trakcie trwania zawodów. Mieszkańcy dodawali, że towarzyszył im fetor palonych opon. Część osób przypominała także, że sobota i niedziela wiązała się z cierpieniem zwierząt domowych oraz podopiecznych schroniska Sopotkowo.
"Dlaczego sami pracownicy schroniska dla bezdomnych zwierząt w Sopocie (miłośnicy tychże zwierząt?) nie oprotestują tej imprezy? Kierowniczka jest przecież behawiorystką!"
"Organizowanie tych wyścigów w lesie, w dodatku w sąsiedztwie schroniska, to jest taka głupota, że po prostu brak słów. Kto o tym zdecydował powinien najpierw sprawdzić jaki wpływ ma ten hałas na zwierzęta i ludzi w sąsiedztwie."
"Są amatorzy takich imprez motorowych, więc muszą się one odbywać. Tego nikt nie neguje. Ale czy koniecznie w mieście, które się chlubi statusem uzdrowiska?"
"Miałam nadzieję, że to już historia, a jednak, znowu smród, hałas i bałagan komunikacyjny. Proszę znaleźć inne miejsce, a nie okolice schroniska dla zwierząt i cmentarz."
"Znowu w rocznicę śmierci córki nie dotrę na cmentarz" - to tylko niektóre komentarze zamieszczone w sieci, a odnoszące się do ostatnich wyścigów.
Grand Prix Sopot-Gdynia ma jednak także sporą grupę fanów. Ci zwracają uwagę, że wyścigi odbywają się tylko dwa dni w roku. W związku z tym, mieszkańcy nie powinni ubolewać nad faktem organizowania imprezy, ponieważ trwa ona krótko.
"Niech się cieszą, że nie śpią na śmietniku tylko w schronisku i dostają codziennie żarcie w misce."
"Od przeszło 20 lat są rajdy i jakoś nigdy nikomu nie przeszkadzały."
"A jak kupujecie ciuszki robione przez małe hinduskie albo chińskie rączki, to co wtedy myślicie? A tu zostawią trochę kasy w mieście, popierdzą dwa dni i pojadą pierdzieć gdzieś indziej."
"Bez przesady. Większym horrorem jest spacer po Al. Niepodległości przy codziennym ruchu, akurat wyścigi górskie to mega atrakcja Sopotu."
"Raz do roku i spokojnie da się wytrzymać. A jak ktoś ma szczura, który się wszystkiego boi, zamiast psa, to niech odda do Sopotkowa… Na tej samej ulicy."
"Raz do roku taka impreza, od wielu lat i nagle jakiemuś pajacowi przeszkadza, bo się mrówki przez głos silnika nie rozmnażają i trzeba to skończyć."
Co Wy myślicie o organizowaniu tego typu wydarzeń w Sopocie? Czy powinny odbywać się na tej trasie, nowej, a może w ogóle należy wycofać je z sopockiego kalendarza?
sopocianka21:03, 15.07.2024
jest wiele innych aktywnosci ktore moga odbywac sie w sopocie, niekonicznei to wyjecie co roku!
mieszkaniec21:11, 15.07.2024
Do tego potężne korki w kierunku Gdyni na skrzyżowaniu Al. Zwycięstwa z Wielkopolską. Pora zakończyć ten rajd.
Malkontenci22:59, 15.07.2024
Won z malkontenctwem! Zycie w społeczenstwie to przede wszystkim tolerancja. Jak się coś tak bardzo nie podoba, to won na jakąś wiochę, gdzie psy *%#)!& szczekają.
Cisza23:43, 15.07.2024
A ja na wyścigu, między innymi tym się wychowałam i uważam że jeden weekend w roku naprawdę da się przeżyć 💪 impreza niesamowita, nie jedyna taka i na pewno nie ostatnia
ABC09:51, 16.07.2024
Czy autor tekstu może sprawdzić w Urzędzie Miasta jaki był koszt tej imprezy? Inaczej mówiąc, ile na to poszło z publicznych środków i jaki jest ekwiwalent reklamowy?
K08:51, 17.07.2024
Na cmentarz bidulka nie mogla dojechac. Serio ? Kolejka do Kamionki i spacerkiem. Dla zdrowia.
Wiesław z Sopotu17:33, 17.07.2024
Pod K ukrywa się zapewne kierowca rajdowy - to niech pamięta że może w przyszłości spotka Go podobna sytuacja że w pobliżu grobu Jego bliskiego Ktoś zorganizuje takie "zawody" i na 100% Sam kiedyś tam zamieszka!!! 😡
Sopocianka18:33, 18.07.2024
Niesmak to autor poczuł jak koledze smakował. Jak niedouczony policjant wystawił mandat za czyn nie będący wykroczeniem, bo znaki nie były ustawione zgodnie z rozporządzeniem to po co kierujący przyjmował?
0 0
Sam sprawdż.