Michał Piękoś - sopocianin, lewicowy aktywista i publicysta - przez kilka dni przebywał na terenie okupowanej Ukrainy. Jako korespondent redakcji wPunkt przebywał m.in. w Kijowie. Na łamach esopot.pl powiedział, jak wygląda życie w cieniu wojny.
Uchodźcy w Polsce to przecież czyjeś dzieci, żony, matki. Wysiłek w pomoc, który wkładamy jako naród, jest przez wszystkich zauważalny. Mężczyźni z Ukrainy czytają o nim nie tylko w gazetach, ale wiedzą o nim od członków rodziny, od kobiet, które wyjechały do Polski - opowiada o wdzięczności Ukraińców Michał Piękoś.
Michał Piękoś, na co dzień redaktor naczelny serwisu wPunkt.online, relacjonował wydarzenia z okupowanej Ukrainy do 14 marca.
Gdy media głównego nurtu wysyłają dziennikarzy do Ukrainy, zajmują się budowaniem narracji wokół wielkich wydarzeń oraz strategii i taktyki wojskowej. My, jako mniejsza redakcja, pojechaliśmy tam z innym zamiarem. Chcieliśmy opowiedzieć historię ludzi, którzy się tam znajdują. Znaleźć bohaterów, ofiary, uczestników tego konfliktu i porozmawiać z nimi, zrozumieć lepiej – opowiada dziennikarz.
Relacja z miejsca wydarzeń. Rosyjski dron „kamikaze” uderzył dzisiaj w Kijowie, gdzie znajduje się obecnie redaktor naczelny @michal_piekos https://t.co/WGzot7fkGn#Kijów #Ukraine #Dron #Wojna #Inwazja pic.twitter.com/u3l7gN7Cyn
— wPunkt.online (@_wPunkt) March 12, 2022
Michał Piękoś, zgodnie z ideami lewicowego publicysty, zwrócił się m.in. do osób, które ucierpiały w wyniku starć. Przyznał też, że wielokrotnie miał kontakt z ukraińskim wojskiem. Te działania należały do najtrudniejszych.
Armia podchodzi z dozą niepewności do wszystkich. Mają wiedzę o rosyjskich sabotażystach, którzy próbowali dostać się na linie ukraińskie, podając się za dziennikarzy. Również polskich. Żołnierze podchodzą do tego bardzo ostrożnie i profesjonalnie. Kiedy jednak dowiadują się, że ktoś jest z Polski, to reakcja jest naprawdę chwytająca za serce – relacjonuje dziennikarz.
Przedstawiciele armii oraz mieszkańcy ze szczególną wdzięcznością odnoszą się do przyjezdnych z Polski.
Jak wyjeżdżałem z Ukrainy na jednym z posterunków zostałem zatrzymany przez groźnie wyglądającego żołnierza. Na piersi trzymał kałasznikowa. Miał może z 50-60 lat. W momencie, kiedy podałem mu polski paszport, rozpłakał się. Ten rosły uzbrojony po zęby żołnierz zaczął po prostu płakać. Tego rodzaju scen było wiele – zaznacza publicysta.
15 marca Michał Piękoś poinformował, że dotarł do Warszawy. W Ukrainie pozostali m.in. korespondenci Onetu, Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, TVP i RMF FM. Sytuacji nie zmieniło zabicie amerykańskiego dziennikarza Brenta Renauda oraz ataki na przedstawicieli mediów z USA i Szwajcarii. Jak tłumaczy redaktor naczelny wPunkt.online, to strach napędza korespondentów do działania.
Trzeba nad nim panować i go kontrolować. Strach to część pracy, którą wykonujemy. Odgrywa też ważną rolę. Dzięki niemu nie podejmujemy niebezpiecznych, kowbojskich decyzji – podsumował dziennikarz.
[ZT]12482[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz