Zamknij

Sopot: Michał Piękoś wrócił z centrum wojny. "Nasz wysiłek jest zauważalny"

12:45, 23.03.2022 Aktualizacja: 12:48, 23.03.2022
Skomentuj

Michał Piękoś - sopocianin, lewicowy aktywista i publicysta - przez kilka dni przebywał na terenie okupowanej Ukrainy. Jako korespondent redakcji wPunkt przebywał m.in. w Kijowie. Na łamach esopot.pl powiedział, jak wygląda życie w cieniu wojny.

Uchodźcy w Polsce to przecież czyjeś dzieci, żony, matki. Wysiłek w pomoc, który wkładamy jako naród, jest przez wszystkich zauważalny. Mężczyźni z Ukrainy czytają o nim nie tylko w gazetach, ale wiedzą o nim od członków rodziny, od kobiet, które wyjechały do Polski - opowiada o wdzięczności Ukraińców Michał Piękoś.

Michał Piękoś, na co dzień redaktor naczelny serwisu wPunkt.online, relacjonował wydarzenia z okupowanej Ukrainy do 14 marca.

Gdy media głównego nurtu wysyłają dziennikarzy do Ukrainy, zajmują się budowaniem narracji wokół wielkich wydarzeń oraz strategii i taktyki wojskowej. My, jako mniejsza redakcja, pojechaliśmy tam z innym zamiarem. Chcieliśmy opowiedzieć historię ludzi, którzy się tam znajdują. Znaleźć bohaterów, ofiary, uczestników tego konfliktu i porozmawiać z nimi, zrozumieć lepiej – opowiada dziennikarz.

Michał Piękoś, zgodnie z ideami lewicowego publicysty, zwrócił się m.in. do osób, które ucierpiały w wyniku starć. Przyznał też, że wielokrotnie miał kontakt z ukraińskim wojskiem. Te działania należały do najtrudniejszych.

Armia podchodzi z dozą niepewności do wszystkich. Mają wiedzę o rosyjskich sabotażystach, którzy próbowali dostać się na linie ukraińskie, podając się za dziennikarzy. Również polskich. Żołnierze podchodzą do tego bardzo ostrożnie i profesjonalnie. Kiedy jednak dowiadują się, że ktoś jest z Polski, to reakcja jest naprawdę chwytająca za serce – relacjonuje dziennikarz. 

Przedstawiciele armii oraz mieszkańcy ze szczególną wdzięcznością odnoszą się do przyjezdnych z Polski.

Jak wyjeżdżałem z Ukrainy na jednym z posterunków zostałem zatrzymany przez groźnie wyglądającego żołnierza. Na piersi trzymał kałasznikowa. Miał może z 50-60 lat. W momencie, kiedy podałem mu polski paszport, rozpłakał się. Ten rosły uzbrojony po zęby żołnierz zaczął po prostu płakać. Tego rodzaju scen było wiele – zaznacza publicysta.

15 marca Michał Piękoś poinformował, że dotarł do Warszawy. W Ukrainie pozostali m.in. korespondenci Onetu, Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, TVP i RMF FM. Sytuacji nie zmieniło zabicie amerykańskiego dziennikarza Brenta Renauda oraz ataki na przedstawicieli mediów z USA i Szwajcarii. Jak tłumaczy redaktor naczelny wPunkt.online, to strach napędza korespondentów do działania.

Trzeba nad nim panować i go kontrolować. Strach to część pracy, którą wykonujemy. Odgrywa też ważną rolę. Dzięki niemu nie podejmujemy niebezpiecznych, kowbojskich decyzji – podsumował dziennikarz.

[ZT]12482[/ZT] 

(Emil Bogumił)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%