Zamknij

Udostępnijźródło: Sopockie Uszakowo

Są króliki piękne, puchate i zdrowe. Takie, na które spływa dużo formularzy i zapytań o możliwość adopcji. Są też króliki takie jak Inka. O które nie pyta nikt. Czy tak bardzo obojętny jest los niepełnosprawnego zwierzaka? Dlaczego to właśnie choroba ma stanowić o szczęściu i możliwości posiadania domu? Na poprzedni post nie zareagował nikt, dlatego prosimy ponownie. :( Pomóżcie nam znaleźć dom tymczasowy dla Inki! Inka od niedzieli przebywa w Uszakowie, które nie jest dla niej odpowiednim miejscem. Dyżury odbywają się tylko raz dziennie, a ona wymaga więcej troski i zaangażowania. Inka wiele przeszła. Trafiła do nas w sierpniu, będąc w bardzo złym stanie. Nie miała mięśni, nie chodziła a jej brzuch i łapy pokrywały odgniotki i odparzenia. Miała ropnie w stawach, zwłóknienia w płucach, zatkane kanaliki łzowe, nowotwór macicy oraz złamaną łapę, która nie chciała się zrastać i musiała zostać poddana amputacji. Obecnie jej stan zdrowia jest stabilny, ale wymaga regularnych wizyt u weterynarza. Inka na daną chwilę przyjmuje doustnie leki, kolagen i raz dziennie jest dokarmiana karmą ratunkową. Wymaga dbania o higienę "podwozia", ponieważ bywa, że brudzi się moczem. Z uwagi na kontynuację leczenia szukamy dla Inki domu w okolicy Trójmiasta lub Bydgoszczy. Inka jest przekochaną kupką nieszczęścia. Uwielbia biegać w kojcu. Interesują ją wszelkie zabawki i tunele. Przy głaskaniu rozpływa się niczym naleśnik i uroczo zgrzyta ząbkami. Kto pokocha Inkę i da jej szansę na wyprowadzę z Uszakowa? Ona naprawdę na to zasługuje!


komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz