Zamknij

Zjednoczona opozycja w Sopocie? Czy to możliwe?

18:03, 07.02.2019 Przemysław Szczygieł Aktualizacja: 10:26, 08.02.2019
Skomentuj

6 lutego o godzinie 18 w restauracji Harnaś odbyło się spotkanie Klubu Obywatelskiego w Sopocie pod hasłem "Paweł Adamowicz: Przyjaciel, Gdańszczanin, Polak, Europejczyk". Aleksander Hall i Jacek Karnowski podzielili się wspomnieniami dotyczącymi tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska. Prelegenci opowiedzieli o wspólnych doświadczeniach politycznych, historii samorządu, a także o kulisach życia osobistego. Pojawiły się również refleksje nad obecną sytuacją na scenie politycznej. Prezydent Sopotu przekonywał, że opozycja musi się zjednoczyć.

Wśród wspomnień o Pawle Adamowiczu nie zabrakło tych odnoszących się do kreowania warunków współpracy środowisk opozycyjnych. Odnosząc się do przyszłych wyborów i konieczności jednoczenia sił, prezydent podkreślał decydujące znaczenie metody D'Hondta w ustalaniu wyników dla wyborów parlamentarnych. 

"Apelujemy o jedno: żeby ta strona niepisowska, czyli prodemokratyczna, zbudowała jeden blok. I oczywiście jak się rozmawia z naszymi politykierami centralnymi, to jeden na drugiego zrzuca, że ten drugi jest winien, że nie mogą się dogadać. Nie będę ukrywał, że w moim przekonaniu zawsze to jest najważniejsze, co powie silniejszy. To on się musi posunąć przed słabszym. To tak jak się układa listy do rady miasta, to trzeba czasami oddać coś słabszemu, ale tylko po to, żeby ten słabszy poszedł i żeby metoda D’Hondta nie odebrała nam głosów. Tak samo w wyborach parlamentarnych. No, trzeba schować pewne własne żądania i ambicje, i popatrzyć, że rzeczywiście jest taka bardzo trudna sytuacja w kraju. I wtedy my jako prezydenci miast bardzo chętnie taką rzecz poprzemy, ale też nie damy się jak gdyby wykorzystać w sposób instrumentalny. Dlatego, że my nie chcemy się opowiedzieć po jednej stronie" - mówił Jacek Karnowski.

Według sopockiego samorządowca kluczowa w szukaniu międzypartyjnego porozumienia jest sztuka kompromisu, a także nietworzenie  sztucznych podziałów.

"Może być serce i rozum po jednej stronie sceny politycznej, jednej partii albo dwóch, trzech partii, ale my chcieliśmy, żeby to się zbudowało razem i ku temu dążymy. […] Jakbym miał mówić o tym, co Paweł zostawił - [...] my jako prezydenci miast uważamy, że przyszedł czas naprawdę na zjednoczenie bardzo silne opozycji.

 

Też rozpatrywaliśmy tę sprawę wielokrotnie, czy budować coś samorządowego, i doszliśmy, że to nie ma sensu. Bo nie ma sensu rozwalać istniejącej sceny politycznej, ją trzeba bardziej konsolidować niż budować następną siłę i to wszystko doprowadzać do tego, że metoda D’Hondta to w pewien sposób wyeliminuje. Bo co z tego, że zbuduję siłę, która będzie miała 12 czy 15 procent, a na końcu przegramy z tego powodu, że mieliśmy trzy siły po tyle procent. Albo nie daj Bóg zbuduję siłę, która będzie miała 4 procent i ona nie wejdzie do parlamentu" - kontynuował.

Jacek Karnowski wypowiedział się także na temat nowo powstałej partii Wiosna założonej przez byłego włodarza Słupska.

- Mówił pan o potrzebie jednoczenia opozycji. Zatem jak w obecnej sytuacji zapatruje się pan na wkroczenie na scenę polityczną Wiosny Roberta Biedronia?

 

- Wie pan - dobrze, ale uważam, że w przypadku wyborów do parlamentu powinno się stworzyć jeden blok. Co nie znaczy, że nie powinna powstać nowa lewica i myślę, że Robert Biedroń jest dobrą nową lewicą, do której powinno się przyłączyć dawne SLD i Zandberg. Natomiast docelowo co innego są wybory, które są liczone metodą D’Hondta - odpowiedział prezydent.

(Przemysław Szczygieł)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%