Noc sylwestrowa już za nami. Choć sopocianie i osoby przyjezdne witały rok 2021 w bardzo niecodziennych okolicznościach, to dla wielu osób wprowadzone obostrzenia nie okazały się przeszkodą w hucznej zabawie. Nie wszyscy stosowali się do rządowych ograniczeń. Dla imprezowiczów potrzeba wrażeń okazywała się nierzadko ważniejsza niż zakazy przemieszczania się i zgromadzeń powyżej pięciu osób.
W przeważającej części miasta widać było pustki i choć miasto mogło zdawać się momentami niemal zupełnie wyludnione, to nie brakowało również takich miejsc, w których pomimo zakazów powitano nowy rok w nieco większym gronie. Wśród imprezowiczów nie brakowało takich, którzy nie mogli przepuścić okazji do tego, żeby sylwestra uczcić na sopockim molo i to pomimo tego, że obiekt - przynajmniej formalnie - pozostawał w tym czasie zamknięty.
Większość uczestników zabawy miała na sobie maseczki, chusty lub przyłbice i nie tłoczyła się w jednym miejscu. Co prawda był moment, w którym na pomoście zebrało się kilkadziesiąt osób, które chciały zrobić sobie wspólne zdjęcie, jednak i tak grupa szybko się rozproszyła, nie zwracając na siebie większej uwagi ze strony otoczenia.
W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia po raz kolejny mocy nabrało słynne "Sopot never sleeps". Petardy, race i sztuczne ognie były odpalane w różnych częściach miasta. Widać było, że ludzie tego potrzebują i chcą przywitać nowy rok z radością. Choć największe skupiska osób dało się zauważyć w rejonie ul. Bohaterów Monte Cassino, na placu Przyjaciół Sopotu oraz tuż przy plaży, to były to na ogół co najwyżej kilkuosobowe, rozproszone grupki.
Inne rejony naszego miasta również nie rezygnowały z hucznej zabawy. Fajerwerki rozbłyskały zarówno nad morzem, jak i w dalej wysuniętych częściach miastach, jak chociażby na osiedlu Brodwino. Na ulicy Oskara Kolberga można było zauważyć kolorowe rozbłyski, które swoim rozmachem nie ustępowały bardziej profesjonalnym pokazom. Choć z okien okolicznych bloków trudno byłoby wskazać, kto odpalił sztuczne ognie, to osób takich z pewnością nie brakowało. Około północy niebo pokryło się mnóstwem jaskrawych, barwnych świateł.
Niestety, choć większość osób dbała o bezpieczeństwo i komfort innych, nie wszyscy wykazali się rozsądkiem i odpowiedzialnością. Łunę sztucznych ogni można było zaobserwować m.in. nad ulicą Malczewskiego, przy której znajduje się sopockie schronisko dla bezdomnych zwierząt.
Zobaczcie galerię foto z tego wyjątkowego wieczoru:
robert11:37, 01.01.2021
mozna tylko powiedziec ***** *** 11:37, 01.01.2021
sopociak11:38, 01.01.2021
nie mam juz 20 lat ale przykro sie na to patrzy, jak wymare miasto zombie czy pirdziszewo pod gdanskiem, oby ten rok odszedl w zapomnienie 11:38, 01.01.2021
Mariusz Sopot 14:39, 01.01.2021
Ale apartamenty na wynajem prosperują jakby nie było zakazu i pandemi .. W moim budynku mieszkania pod wynajem zajęte .. Wystarczy popatrzeć ile obcych rejestracji . . I to nie właściciele mieszkań , tylko po prostu najem w Sopicie bez obostrzeń . Tylko ja się pytam dlaczego hotelarze musieli zamknąć ????!! a właściciele apartamentów mają to w nosie . 14:39, 01.01.2021
Gość18:27, 01.01.2021
Zawiść zżera co? Tak ci ku**a źle, że ludzie przyjechali do Sopotu się przejść na molo, plażę, zwiedzić miasto? 18:27, 01.01.2021
Witam00:25, 02.01.2021
Myślę, że chodzi o to, że albo wszyscy mają zakaz albo nikt. Natomiast odpowiedź o zazdrości mam wrażenie, że wręcz cieszy autora. 00:25, 02.01.2021
M12:20, 04.01.2021
Zazdrosc....sprobuj pan mieszkac w takim domu z wynajmem krotkoterminowym. Zmienisz zdanie. 12:20, 04.01.2021
efwef17:05, 01.01.2021
bo nikt ich nie sprawdzi...siedza i baluja w domach, 17:05, 01.01.2021
tropiciel18:29, 01.01.2021
1 2
wypowiedź na poziomie dna 18:29, 01.01.2021