Zamknij

Sopot: Dzieci Monciaka - zmarznięte, żebrzące i bez opieki. "Bardzo smutny widok pod okiem miejskich kamer"

11:02, 31.07.2020 P.S Aktualizacja: 13:10, 31.07.2020
Skomentuj

Sezon turystyczny każdego roku przyciąga nie tylko turystów, ale i osoby szukające w Sopocie łatwego zarobku. Latem na całej długości ul. Bohaterów Monte Cassino możemy spotkać ulicznych muzyków, clownów i różnego rodzaju artystów. Niestety popularny deptak to także wakacyjna Mekka dla osób żebrzących, które ściągają tu z całego kraju. Wśród nich nie brakuje również dzieci.

"Pomagaj mądrze! Nie dawaj pieniędzy osobie żebrzącej" - takim hasłem Sopot propaguje odpowiedzialne postawy względem ludzi, którzy z ubiegania się o jałmużnę uczynili sposób na życie. Pomimo wsparcia oferowanego przez instytucje takie jak MOPS czy Caritas, wielu nie rezygnuje, a wręcz świadomie odrzuca systemową pomoc. Pieniądze uzyskiwane w ten sposób nierzadko przeznaczane są m.in. na alkohol i inne używki. Bywa też tak, że w cały proceder angażowane są dzieci. Tak się stało w przypadku młodego Roma z akordeonem, który został uwieczniony na nagraniu przez jednego z naszych czytelników.

Choć żebranie od setek lat jest nieodłącznym elementem kultury romskiej, widok dzieci proszących o pieniądze niezmiennie wprawia w zakłopotanie. Do pozyskiwania pieniędzy wykorzystuje się nie tylko dzieci, ale również młode kobiety, zwierzęta czy osoby starsze. Tymczasem, jak przekonują eksperci, jedynie 10% osób utrzymujących się w ten sposób to rzeczywiście osoby potrzebujące. Według szacunków dr Kazimiery Król przedstawionych na łamach Focusa we wrześniu ubiegłego roku, dzienny zarobek żebraka w Polsce wynosi od 200 do nawet 500 złotych. 

W sprawie młodego Roma z ul. Bohaterów Monte Cassino zainterweniował jeden z mieszkańców Sopotu. 

– Bardzo smutny widok pod okiem miejskich kamer.  Zaradność zaradnością, lecz należałoby zwrócić uwagę, co robi samotne dziecko z psem na środku deptaka, trzęsąc się z zimna. Czy ktoś obsługuje miejski monitoring? Co z patrolami na deptaku? – pyta sopocianin. - Dziecko jest dzieckiem. Nie wygląda by robił to z pasji. Czy to romskie, polskie czy ukraińskie - nie powinno marznąć pod okiem miejskiego monitoringu – kwituje.

W dyskusji pod opublikowanym nagraniem mieszkańcy Sopotu wyrazili troskę zarówno o losy chłopca zarejestrowanego na filmie, jak i psa, który mu towarzyszył. Zdaniem niektórych sytuacja wymaga interwencji służb, które powinny sprawdzać m.in. chipy u psów wykorzystywanych do tego typu praktyk. Jak wskazują - część z nich może być nielegalnego pochodzenia.

Z uwagi na rosnącą skalę zjawiska przypominamy, że najskuteczniejszą formą pomocy jest kierowanie osób bezdomnych i żebrzących do odpowiednich instytucji i organizacji.

[ZT]5187[/ZT]

(P.S)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

Bożena Bożena

1 0

30 czerwca byłam w Sopocie. Widziałam tego mopsa z dzieckiem. Nieco dalej po drugiej stronie ulicy siedziała cyganka z małym dzieckiem w wózku i psem rasy chow chow (oba są w Ogólnopolskiej bazie psów wykorzystywanych do żebrania). Psy były jak wypchane. Nie poruszały się i nie reagowały na nic. Nie są to tanie psy. Romowie kradną je i odurzają alkoholem. Wezwałam straż miejską, która podobno przyjechała na miejsce i stwierdziła, że psy są w dobrej kondycji i nic nie da się zrobić. Polska to taki dziwny kraj, gdzie można znęcać się nad psami i dziećmi (też faszerowanymi używkami) pod okiem kamer monitoringu. Żebranie jest czynem zabronionym, a wykorzystywanie do tego celu zwierząt jest dodatkowo poważnym naruszeniem Ustawy o Ochronie Zwierząt. Ale przecież prawo w Polsce nie istnieje.
Na portalu informacyjnym wp.pl możemy przeczytać wypowiedź pracowników poznańskiego schroniska, gdzie po podobnej, ale skutecznej interwencji trafił psiak.

– Gdy zbadali go nasi lekarze, okazało się, że jest odurzony alkoholem. Dostał leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, a także – osłonowo – antybiotyk. Przebadaliśmy mu krew, wątrobę ma zdrową – informowali pracownicy poznańskiego schroniska dla zwierząt, dodając, że szczeniak wcześniej musiał nie dostawać ani picia, ani jedzenia. – Miał być cichy i grzeczny, by „na słodkiego pieska” wyżebrać więcej pieniędzy? – pytają retorycznie.
Pierwsze dwie doby szczeniaczka zapowiadały się obiecująco. Jego stan się poprawiał. Jednak po czasie sunia zaczęła dostawać padaczek alkoholowych. Po próbach ratowania jej życia, odeszła. Suczka miała 10 tygodni. Nie pomogły leki przeciwgorączkowe i antybiotyki. Alkohol, jaki wcześniej je podano, zniszczył jej wnętrzności. Nigdy nie dawajcie pieniędzy osobie żebrzącej ze zwierzętami. 17:05, 01.08.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%