Philip LaZebnik, amerykański scenarzysta hitów kina familijnego, takich jak „Pocahontas”, „Mulan” czy „Książę Egiptu”, stworzy scenariusz pełnometrażowego musicalu o rodzinie Treflików. Dla gdyńskiego KAZstudio to wielka szansa, by zaistnieć na światowym rynku producentów filmowych.
To elektryzująca wiadomość dla wielbicieli kina familijnego, fanów przesympatycznej rodziny Treflików, znanej z serialu telewizyjnego, a także dla polskiej kinematografii - wiadomość, która potwierdza silną pozycję Gdyni w świecie filmu – Miasta Filmu UNESCO.
Philip LaZebnik – Amerykanin, który karierę filmową zaczynał jeszcze w latach 70. XX wieku, ostatnie kilka dni spędził w Gdyni.
- Wiem teraz o Gdyni o wiele więcej, niż jeszcze kilka dni temu – śmieje się scenarzysta. - Zorganizowano dla mnie wycieczkę po całym mieście i mogę teraz powiedzieć, że wydaje się ono ekscytującym miejscem z wieloma możliwościami – cudownym miejscem na zrobienie filmu.
Jednak większość czasu scenarzysta nie spędził na przechadzaniu się po mieście, a na naradach w gdyńskim KAZstudio (dawniej Studio Trefl, będące częścią Grupy Trefl założonej przez Kazimierza Wierzbickiego), gdzie w 2016 roku narodziła się „Rodzina Treflików” – serial animowany, który zapoznaje dzieci z takimi wartościami, jak więzi rodzinne, przyjaźń, szacunek, uczciwość i tolerancja.
- Bardzo się cieszę, bo trzy dni spędziliśmy na bardzo ciekawych dyskusjach, na tworzeniu projektu musicalu, którego szczegółów nie będę zdradzał - niech pozostanie drobną tajemnicą, to co chcemy zrobić. Natomiast na pewno wszyscy razem, całą grupą, mamy duże ambicje zrobić dobry film – tłumaczy cel wizyty LaZebnika właściciel Grupy Trefl Kazimierz Wierzbicki. - Oczywiście naszymi głównymi postaciami będą Trefliki i chcemy je wypromować.
Kilka dodatkowych szczegółów ujawnia sam scenarzysta.
- Serial telewizyjny o rodzinie Treflików jest bardzo popularny i dobrze znany, dlatego powstał pomysł, aby zrobić o niej film pełnometrażowy, w którym lepiej poznamy bohaterów i ich świat. Mam już fabułę, ale jest ona ściśle tajna, dopóki film nie wejdzie na ekrany. Mogę jednak zdradzić, że to będzie film przygodowy, najprawdopodobniej z piosenkami. Wyjaśni on wiele zagadek i pytań, które serial pozostawił bez odpowiedzi, skoncentruje się na temacie rodziny i różnorodności – mówi LaZebnik i dodaje, że prace nad filmem potrwają minimum dwa lata.
Philip Lazebnik urodził się w 1953 roku w Ann Arbor w stanie Michigan, studiował na Harvardzie i pisał epizody do takich seriali, jak „Skrzydła”, „Rodzina Torkelsonów”, „Almost Home” czy „Star Treck”. Ale światową sławę przyniosły mu scenariusze do filmów animowanych – zrealizowanych przez Studio Walta Disneya „Pocahontas” i „Mulan” oraz produkcji DreamWorks „Książę Egiptu”.
Jednak ostatnie kilkanaście lat to już współpraca z kinem europejskim.
- Przeprowadziłem się do Europy ze względów rodzinnych. Moją żoną została Dunka, więc zamieszkałem w Danii. Nasze dzieci mają dzięki temu szansę doświadczyć życia w Europie, a ja realizować projekty, jakich nigdy nie mógłbym się podjąć, gdybym pozostał w Los Angeles. Pracowałem więc przy dziesiątkach europejskich filmów i seriali, ale wróciłem też do mojej dawnej miłości – musicalu w teatrze, tworząc między innymi wraz ze Stephenem Schwartzem musical „Książę Egiptu”, oparty na filmie, który wystawiany był na West Endzie, a teraz jest grany w Czechach. A więc życie w Europie stwarza mnóstwo możliwości – opowiada Amerykanin.
Odbyta właśnie wizyta scenarzysty w Gdyni to też nie jego pierwszy kontakt z Polską i polską kinematografią. W 2018 roku napisał scenariusz do wyreżyserowanej przez Bartka Kika i wyprodukowanej m.in. przez Piotra Sikorę i Jarosława Sawko animacji „Fatima”.
- Miałem sporo doświadczeń w Polsce, m.in. w czasie warsztatów „Kids Kino”, podczas których pomagałem w rozwoju filmów familijnych. Mam więc dużo kontaktów w Polsce. Ale mam także polskiego agenta, który odkrył, rozmawiając z ludźmi z KAZstudio, że będą robić nowy film, który prawdopodobnie będzie dobrym filmem. Dlatego jestem naprawdę zadowolony, że zostałem tu zaproszony i mogłem wszystkich tu poznać – wyznaje scenarzysta. - A jednym z moich ulubionych filmowców na świecie jest Marek Skrobecki, reżyser Treflików, i jest to bardzo ekscytujące, że będę teraz z nim pracował.
Właściciel Grupy Trefl, do której należy KAZstudio, nie ukrywa, że udział amerykańskiego scenarzysty w produkcji pełnometrażowego musicalu o rodzinie Treflików to szansa na międzynarodowy rozwój gdyńskiego studia. Zwłaszcza że to nie pierwsza próba wyjścia z Treflikami w świat. Studio zrobiło niedawno udane wejście z serialem na rynki rosyjskojęzyczne, ale ze względu na rosyjską inwazję na Ukrainę, wycofało się z umowy. Jednak jak mówi Kazimierz Wierzbicki, wrócą do tematu, gdy sytuacja wróci do normalności, gdyż rosyjskie dzieci nie są winne wojny, a wartości, jakie niesie film, na pewno będą dla nich korzystne.
- Bierzemy trochę wzorów z działania najlepszych firm na świecie. Jakby wyszedł taki film, na takim poziomie, jak Philip dotychczas robił - czy to „Mulan" czy „Pocahontas", to daje nam znaczącą pozycję na świecie. A o to nam bardzo chodzi – mówi producent. - Zrobiliśmy ogromne postępy, mamy tu już Marka Skrobeckiego, który nakręcił świetne filmy - te filmy są coraz bardziej popularne, coraz bardziej na świecie znane. I to jest między innymi przyczyną, że Philip się tu pojawił.
Czy to znaczy, że Kazimierz Wierzbicki ma ambicje zostać polskim Disneyem?
- Czas jest troszeczkę inny niż czasy Disneya. Disney był sam, dziś jest ogromna konkurencja i inne metody wchodzenia na rynki, ale wzór jest bardzo dobry, dlatego że Disney do swoich produkcji wkładał ogromną osobistą pasję. A dzisiaj, tutaj, jeden człowiek to za mało. Mamy tutaj całą grupę wspaniałych ludzi, którzy wkładają tę pasję, wkładają swoją pracę, serce i mam nadzieję, że Philip do nich dołączy i z taką samą pasją będzie kręcił dla nas film, który będziemy mogli pokazać na świecie - podsumowuje twórca Treflików.
[ZT]12453[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz