Sąd Okręgowy w Gdańsku podtrzymał wyrok dotyczący działalności klubu B90. Gdański lokal między październikiem 2016 a marcem 2017 roku zorganizował dziewięć koncertów, nie posiadając zgody na przeprowadzenie imprez masowych. W każdym z nich uczestniczyło ponad 500 osób. Właścicielka klubu została zobowiązana do zapłaty 30 tysięcy złotych grzywny.
Sprawa gdańskiego B90 budziła zainteresowanie całej branży rozrywkowej. Co istotne klub działał w podobny sposób do innych tego typu instytucji, a sami właściciele posiadają doświadczenie związane również z prowadzeniem innego lokalu - sopockiego SPATiF-u.
- Obrona kładła nacisk na to, aby sąd przeanalizował podobieństwo działalności klubu do działalności innych klubów bardzo podobnych, domów kultury, jak np. Stary Maneż, czy klub Proxima. W uzasadnieniu zabrakło mi tych informacji. Dlatego też wystąpimy o pisemne uzasadnienie. Sąd skupił się na porównaniu do filharmonii, nie do innych klubów. To rozstrzygnięcie dotyczy bardzo wielu klubów działających w Polsce - przekonywał mec. Michał Gostkowski, obrońca Ewy Hronowskiej, właścicielki klubu.
Sędzia Marzena Albrecht podtrzymała orzeczenie Sądu Rejonowego w Gdańsku. Jak uznała, argumentacja obrony była nieprzekonująca.
- Apelacja obrońcy okazała się bezzasadna. W sprawie nie doszło bowiem do naruszenia przepisów prawa procesowego, jak i przepisów prawa materialnego. Oskarżona była świadoma konieczności posiadania zgody na prowadzenie imprez masowych, a mimo to organizowała koncerty, w których uczestniczyło ponad 500 osób - uzasadniała wyrok sędzia Marzena Albrecht.
Sprawa gdańskiego B90 od początku budziła wiele kontrowersji. Zgodnie z przepisami z konieczności pozyskiwania zezwoleń na organizację imprez masowych zwolnione są rozmaite instytucje kultury, m.in teatry, filharmonie, opery i operetki, a także domy kultury. Przepis dotyczy również instytucji o podobnym charakterze. W opinii sądu klub B90 nie jest taką instytucją.
- Sąd jednocześnie nie dyskwalifikuje żadnego rodzaju muzyki czy też imprez rozrywkowych, a posiadanie zgody na imprezę masową wynika tylko z konieczności zapewnienia bezpieczeństwa ich uczestnikom. Jednocześnie sąd odwoławczy docenia ważną rolę, jaką klub B90 odgrywa w przestrzeni kulturalnej miasta. Co jednak nie usprawiedliwia działania oskarżonej - mówiła sędzia Marzena Albrecht. - Odnośnie koncertów muzyki rockowej, to sąd rejonowy słusznie zwrócił uwagę, że poziom zagrożenia na nich jest nieporównywalnie większy niż na koncertach muzyki klasycznej w filharmonii. Na takim koncercie uczestnicy nie mają miejsc siedzących, spożywają alkohol, przemieszczają się swobodnie, zazwyczaj panuje półmrok, są efekty specjalne, głośna muzyka i dynamiczne zachowanie uczestników. Taka atmosfera może prowadzić do realnego zagrożenia bezpieczeństwa - przekonywała sędzia.
Zdaniem przedstawicieli Stowarzyszenia Imprez Masowych i Rozrywkowych wyrok stwarza podstawy do ścigania wielu innych klubów funkcjonujących w podobny sposób.
- Ten wyrok będzie miał charakter precedensowy. To jest bardzo ważne rozstrzygnięcie. Dotyczy bardzo wielu klubów, które prowadzą działalność tego samego rodzaju, co klub B90 – podkreślił mec. Gostkowski.
[ZT]3699[/ZT]
Źródła:
Skandal!16:08, 27.01.2020
2 0
Wszystko zaczęło się od Behemotha. Wcześniej nikt jakoś problemu nie widział. 16:08, 27.01.2020
Maxx16:12, 27.01.2020
0 0
Ludzie pijani, ścisk, a oni porównują to do filharmonii... Masakra. 16:12, 27.01.2020