Zamknij

Drugie miejsce na koniec rundy zasadniczej. Trefl Sopot – WKS Śląsk Wrocław

08:50, 22.04.2024 . Aktualizacja: 08:50, 22.04.2024
Skomentuj Fot. Trefl Sopot Fot. Trefl Sopot

Koszykarze Trefla Sopot przegrali z WKS-em Śląskiem Wrocław 79:82 (23:27, 22:11, 18:27, 16:17) w przedostatniej kolejce rundy zasadniczej ORLEN Basket Ligi. Ten wynik oznacza, że żółto-czarni na pewno przystąpią do play-off z 2. miejsca. Ćwierćfinałowego rywala poznamy po zakończeniu ostatniej serii gier, która została zaplanowana na sobotę 27 kwietnia. 

Pierwsza kwarta

W spotkaniu ze Śląskiem musieliśmy sobie radzić bez Benedeka Varadiego, który nie zagrał z powodu drobnego urazu. Jego miejsce w S5 zajął Kuba Schenk, a ponadto w pierwszej piątce znalazł się też m.in. Mikołaj Witliński. To właśnie duet kadrowiczów świetnie rozpoczął niedzielne spotkanie. Dwa trafienia Mikołaja oraz trójka Kuby dały nam prowadzenie 7:0 i już po niespełna dwóch minutach gry o czas poprosił trener Rajković. Po przerwie zza łuku trafił Aaron, ale kolejne minuty należały do wrocławian. Goście konsekwentnie zmniejszali różnicę, a w 8 minucie, po trójce Kulvietisa, po raz pierwszy wyszli na prowadzenie (19:20). W końcówce wrocławianie nadal mieli inicjatywę, dzięki czemu skończyli kwartę z czteropunktowym zapasem.

Druga kwarta

Start drugiej części należał do Jarka Zyskowskiego. Akcja „2+1” oraz trójka kapitana pozwoliły nam wyjść na +2. W kolejnych minutach zespoły toczyły zacięte zmagania, ale na minimalnym prowadzeniu utrzymywali się żółto-czarni. Przy wyniku 33:32 przez blisko trzy minuty żadna z drużyn nie potrafiła umieścić piłki w koszu. Impas przełamali sopocianie, a następnie poszli za ciosem zdobywając siedem punktów z rzędu. Do przerwy nie oddaliśmy inicjatywy. Do szatni zespoły schodziły przy wyniku 45:38.

Trzecia kwarta

Drugą połowę rozpoczęliśmy od trójki Andy’ego, ale Śląsk szybko odpowiedział czterema oczkami. W trzeciej kwarcie żadna z drużyn nie potrafiła zdominować meczu. Przy wyrównanej rywalizacji najważniejszy był jednak fakt, że to Trefl cały czas był na prowadzeniu. Nawet kiedy wrocławianie zbliżali się, to odpowiedź gospodarzy była natychmiastowa. Śląsk nie odpuszczał i niestety dopiął swego. Na 2:40 przed zakończeniem Q3 dwa razy na linii rzutów wolnych nie pomylił się Miletić i było 57:57. Zaowocowało to czasem wziętym przez Żana Tabaka, lecz po przerwie to goście zapunktowali i wrócili na prowadzenie. Co gorsza, już wtedy po cztery faule mieli na swoim koncie Andy, Kuba Schenk oraz Geoff, a to znacznie ograniczało możliwość rotacji. W końcówce kwarty ciężar gry w ataku Trefla Sopot wziął na siebie Mikołaj, ale jego trzy skuteczne akcje nie pozwoliły nam odzyskać prowadzenia. Przed czwartą częścią rywale mieli dwa oczka więcej.

Czwarta kwarta

Na pierwsze trafienie sopocian w decydującej kwarcie czekaliśmy przez blisko trzy minuty. Na szczęście Śląsk w tym czasie trafił tylko raz. Impas po naszej stronie przełamał Paul. Choć po chwili nasza sytuacja się skomplikowała, gdyż z powodu piątego przewinienia mecz zakończył Geoff, to sopocianie poszli za ciosem i odzyskali prowadzenie. Kolejnym utrudnieniem dla nas był piąty faul Andy’ego. Tym razem goście lepiej zareagowali na taki obrót spraw – pięć punktów z rzędu pozwoliło im wyjść na +4. Odpowiedzieliśmy akcją „2+1” Kuby Schenka, lecz po chwili nasz rozgrywający także musiał opuścić parkiet z powodu piątego przewinienia. Był to faul techniczny, więc Śląsk otrzymał rzut wolny. Wykorzystał go Gravett, a chwilę później ten sam zawodnik przymierzył za trzy i Śląsk odskoczył na +5. Po czasie wziętym przez Żana Tabaka sopocianie ruszyli do odrabiania strat. Po jednym „osobistym” wykorzystali Paul i Aaron, a po punktach Austona zespoły ponownie dzieliło tylko oczko. Żółto-czarni mieli trzy okazje, aby wrócić na prowadzenie, lecz próby Aarona nie kończyły się sukcesem. Pudłowali także wrocławianie. Dopiero na 16 sekund przed końcem impas przełamał Klassen, który nie pomylił się na linii rzutów wolnych. Do remisu nasz zespół potrzebował „trójki”. Odpowiedzialność wziął na siebie Jarek, ale jego rzut okazał się niecelny. Piłka trafiła do rąk Mikołaja, a nasz środkowy zdobył punkty spod kosza, jednak to wciąż Śląsk prowadził. Chcąc odwrócić losy spotkania sopocianie musieli faulować. Tym razem na linii stanął Gołębiowski. Niestety, on także się nie pomylił. Nasz trener nie mógł już skorzystać z czasu, a pozostałe 3 sekundy okazały się niewystarczające do zbudowania akcji, która mogłaby dać nam dogrywkę i to goście cieszyli się ze zwycięstwa.

Trefl Sopot: Scruggs 14 (9 zb.), Witliński 13 (8 zb.), Best 12, Schenk 9 (7 as.), Barnes 6 oraz Zyskowski 10, Van Vliet 9, Groselle 6, Musiał 0

Źródło: Trefl Sopot

[ZT]23567[/ZT]

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%