Wolontariusze z Zupy na Monciaku po raz kolejny przybliżyli kulisy swojej działalności na rzecz wspierania Ukrainy. W mediach społecznościowych opowiedzieli o m.in. swoim pobycie w Chersoniu. Z ich relacją możecie zapoznać się poniżej.
___
Pies na dworcu autobusowym w Chersoniu, pies, który nie czeka już na nikogo, ale nie ma dokąd odejść. Kuli się w kącie i nie daje do siebie podejść, nakarmić. W oczach nie ma ani grama nadziei. Możemy tylko zostawić karmę dwa metry od niego, czułe spojrzenie i odejść.
Babuszka w wiosce nad Dnieprem, która, gdy o zmierzchu zaczyna grzmieć, łapie mnie za rękaw i mówi ze łzami, jedźcie już, dzieci, to snarjady (taki rodzaj rakiety), ja schodzę do piwnicy. - Mam 82 lata, Boże drogi, nigdy nie myślałam, że taki czas mnie spotka na starość. Możemy tylko dać lampę naftową i naftę, żeby w piwnicy nie było ciemno.
Żołnierze. Filmik z linii zero przesłany przez zaprzyjaźnionych żołnierzy. Ogień, hałas - to film o sukcesie, patrzymy, jak posuwają się do przodu. W tle jednak słychać za jaką cenę - łapiące pazurami za serce krzyki „trista!” (300 znaczy ranny). Chłopaki tracą zdrowie, w ciągu ułamków sekund. Jak bardzo muszą cierpieć ranieni pociskami i ułamkami metalu? Możemy tylko wspierać ich najlepszymi stazami i opatrunkami taktycznymi, by „300” nie kończyło się jako „200” (martwi).
Staruszka, którą ewakuują z dwunastego piętra w bloku w Chersoniu, ukraińscy koledzy wolontariusze sztabu Усі небайдужі Херсон odwożą na pociąg ewakuacyjny. Głodna, zaniedbana, została w budynku niemal sama. Jak zaczną lecieć rakiety, nie zbiegnie do piwnicy. Chyba nie rozumie, dokąd jedzie, ale chyba wie, że raczej nie wróci. Płacze. Klatka schodowa bardzo ciasna, nosze się nie mieszczą, koledzy znoszą ją na rękach. Ona im trochę złorzeczy, ale gdy kładą ją na trzech siedzeniach w pociągu szepcze „daj Boh wam zdrowie”. Tu nie możemy prawie nic. Pożyczamy kolegom kamizelki.
Mimo, że wyposażeni w tony rzeczowej pomocy dla Ukraińców czujemy się bezradni wobec ogromu ich cierpienia. Bycie obok nich choć przez krótki czas, spojrzenie w oczy, możliwość szczerej odpowiedzi, że nie, kiedy w malutkiej wiosce bez prądu, kobieta mówi, że myśleli, że wszyscy o nich zapomnieli, jest dla nas przywilejem, który otrzymaliśmy dzięki wspierającym Zupę. Bardzo za to dziękujemy.
Dziękujemy za wspaniałą gościnność tym, do których udało nam się dotrzeć. Za gościnność Ukraińców i ukraińskich Ormian. Za ogrom bardzo dobrych spotkań w cieniu bardzo złej wojny.
Źródło: Zupa na Monciaku - Facebook
[ZT]15851[/ZT]
Bubu11:38, 01.02.2023
1 5
Trzeba być bez serca, bez mózgu, żeby minusować.
Brawo dla wolontariuszy!
Normalni ludzie Was podziwiają i szanują. Tak trzymać.
***** PiS i hejterów. 11:38, 01.02.2023