Zamknij

Sopocka kuźnia talentów? Tu kształcą najlepszych! [WYWIAD]

06:57, 16.02.2019 Przemysław Szczygieł Aktualizacja: 23:07, 18.02.2019
Skomentuj Fot. treflsopot.pl Fot. treflsopot.pl

Kształcą najlepszych z najlepszych. Ich absolwenci sięgają po laury. Dla wielu młodych koszykarzy Szkoła Mistrzostwa Sportowego to przepustka do wielkiej kariery.

Z Januszem Kociołkiem, aktualnym trenerem drużyn młodzieżowych Trefla Sopot, oraz Wiesławą Kaszubowską, dyrektorką Zespołu Szkół nr 1 w Sopocie, rozmawiał Przemysław Szczygieł.

P.S.: Od jak dawna działa Szkoła Mistrzostwa Sportowego?

J.K.: To jest kontynuacja OSSM [red. – Ośrodka Szkolenia Sportowego Młodzieży], które mieściło się kiedyś w III LO. Struktura PZKosza wygenerowała Szkołę Mistrzostwa Sportowego. Jedną. Kiedyś były cztery. Jest ona we Władysławowie i tutaj. Ze względu na to, że prezydent jest kibicem koszykówki, stworzono V LO Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Od 2008 roku mieści się tutaj, w tym budynku [red. - budynku I Liceum Ogólnokształcącego].

P.S.: Ilu uczniów jest przyjmowanych w ramach naboru?

J.K.: To jest różnie. Przyjmujemy najlepszych zawodników w Polsce. Przede wszystkim to są reprezentanci Polski – tak, że w klasie mieści się od pięciu do ośmiu osób.

W.K.: Był taki jeden moment, że było dwunastu kiedyś, ale to przez chwilę. To była najliczniejsza klasa, którą mieliśmy: dwunastu uczniów.

J.K.: Bardzo elitarne grono. I jeszcze raz chciałem podkreślić: to są najlepsi. Uczniowie z całej Polski przyjeżdżają. Jak rekrutację robimy, to z około pięćdziesięciu, sześćdziesięciu czy siedemdziesięciu osób przyjmowanych jest pięć – sześć.

P.S.: Jak wygląda proces selekcji?

J.K.: Poprzez całoroczną czy nawet kilkuletnią penetrację rynku ogólnopolskiego. Czyli jeździmy my, trenerzy, po turniejach, po campach, po różnego rodzaju festiwalach koszykówki. Potem odbywają się różnego rodzaju imprezy centralne, czyli ćwierćfinały mistrzostw Polski, półfinały i finały. Obserwujemy tam chłopców. A ostatnia selekcja odbywa się poprzez nabór, testy sprawności oraz testy koszykarskie i psychologiczne w naszej szkole. Szeroko nagłaśniane w publikacjach ogólnopolskich, stronach internetowych PZKosza, naszej szkoły, jak i w klubach sportowych całej Polski.

P.S.: Co wyróżnia przygotowywanie uczniów do roli profesjonalnych sportowców?

J.K.: Ci sportowcy wiedzą, po co tutaj przychodzą. To nie są koszykarze, którzy dopiero zaczynają zabawę z koszykówką. To są praktycznie zawodnicy, którzy 6-7 lat uprawiają tę dyscyplinę i ich marzeniem często jest właśnie dostanie się do naszej szkółki, która jest jedną z lepszych w Polsce. Czyli to są już na pewno dzieciaki wyselekcjonowane, wyszkolone w innych klubach bądź naszych klubach – tutaj, sopockich – bo jest też duża grupa sopockich dzieci, dla których jest to kontynuacja trzeciego gimnazjum...

W.K.: Byłego trzeciego gimnazjum. Teraz to jest Szkoła Podstawowa nr 7.

J.K.: … którzy kontynuują trening tutaj, w naszej szkole. No, a etap końcowy jest taki, że zawodnicy mają grać w NBA, Eurolidze, w najgorszym przypadku w reprezentacji polskiej, w ekstraklasie. Mamy tutaj cele bardzo ambitne.

P.S.: Jakimi osiągnięciami mogą poszczycić się absolwenci Szkoły Mistrzostwa Sportowego?

J.K.: Jest mnóstwo zawodników, którzy grają – w reprezentacji polskiej, ekstraklasie, jak i również w Europie. Adam Waczyński, który tutaj w Sopocie zaczynał, w tej chwili gra w Eurolidze. Jest jednym z lepszych reprezentantów Polski. I jest to na razie nasz rodzynek. A wielu zawodników pogrywa w ekstraklasie. Szkoła nie trwa zbyt długo, czyli – tak jak powiedzieliśmy – od 2008 roku. I mnóstwo tych zawodników przynajmniej gra w ekstraklasie bądź w reprezentacjach. To są Sienkiewicz, Dzierżak, Schenk, Czyż, Małgorzaciak, Kostrzewski. To jest czołówka koszykarzy polskich, którzy bądź są w reprezentacji seniorów, bądź dużo z nich grało w reprezentacjach młodzieżowych. Zdobywaliśmy mistrzostwa Polski wielokrotnie - tak, że tych sukcesów i szkoły, i przede wszystkim klubu, indywidualnych, jest dużo. Przyjeżdżają tu nas też nas często odwiedzać. Bardzo dobry kontakt z nimi mamy.

W.K.: Oni są jakoś szczególnie zżyci z wychowawczyniami. To teraz tak się stało, że mamy wychowawcę – pana Leszczyńskiego, ale zwykle to kobiety prowadzą te klasy, które też po części dla tych chłopaków są rodzicami, mamami. Jak oni mieszkają w bursie, to tę opiekę sprawują nad nimi, i to nie tylko w ciągu tygodnia, ale też w weekendy, właśnie wychowawczynie. Najczęściej pani Eiselt czy pani Politewicz. I pani Sałata swojego czasu była. Teraz pan Leszczyński. Czyli to jest taka ekipa, która cały czas prowadzi te klasy. Dzięki temu, że jest ich mniejsza grupa, to można bardziej się na nich skupić, bo, jak wiadomo, od czasu do czasu wyjeżdżają jednak na jakieś rozgrywki. Teraz byli w Krakowie na ćwierćfinałach mistrzostw Polski, czyli wiąże się to z tym, że nie mają lekcji. Trzeba jakoś nadgonić ten czas, kiedy ich nie ma. Też wiadomo, że dzielą swój czas między naukę, a przede wszystkim sport. Sport jest u nich zawsze na pierwszym miejscu. Nauka też jest tu oczkiem w głowie, bo klub bardzo się do tego przykłada, żeby pilnować ich postępów w nauce. Dzięki temu, że te klasy są mniej liczne, możemy się bardziej pochylić nad tymi uczniami. Mają stałe wsparcie i mogą na nas liczyć. Ta zmiana, która teraz nastąpi, to oni tego w ogóle nie odczują [red. - utworzenie klasy mistrzostwa sportowego w ramach struktur I Liceum Ogólnokształcącego]. Bo oni się nazywają V Liceum, a funkcjonują w szkole tutaj tak jak uczniowie pozostali – czyli uczą ich ci sami nauczyciele, obracają się właściwie cały czas w tym samym środowisku. I ta zmiana, która następuje, zachodzi z przyczyn formalnych, bo trzeba to po prostu przeprowadzić, żeby szkoła mogła dalej funkcjonować razem z nami.

[ZT]1350[/ZT]

 

(Przemysław Szczygieł)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%