Awantura w Sopocie! "Krzyki było słychać na całej ulicy. Groził, że skoczy"

Mieszkańcy ulicy Floriana Ceynowy mają za sobą kilka nieprzespanych nocy. Wszystko za sprawą awanturującej się pary, których krzyki przeszkadzały sopocianom przez kilka dni z rzędu. Sprawą zajęła się sopocka policja.

– Mężczyzna groził tej kobiecie, że skoczy. Moja koleżanka, która mieszka w okolicy, była przerażona. Kłócili się i krzyczeli do północy. Policja w końcu go zabrała. Sąsiadka krzyczała, że ma ich dość, bo trwa to już trzy dni – relacjonuje zajście sopocianka.

Awanturująca się para przeszkadzała części mieszkańców ulicy Floriana Ceynowy przez trzy dni. Ostatecznie sprawą zajęła się policja. W nocy z 19 na 20 maja funkcjonariusze podjęli interwencję na wniosek mieszkających w okolicy sopocian. Część z nich obserwowała zajście z daleka.

Awantura trwała dłużej, krzyki dochodzące z mieszkania kłócącej się pary było słychać na całej ulicy. W pewnym momencie mężczyzna wyszedł na balkon i przeszedł na druga stronę barierki, grożąc ze skoczy. Oboje ewidentnie byli pod wpływem alkoholu. Dziewczyna najpierw go biła w głowę, a potem błagała żeby wrócił do mieszkania. Przyjechała policja i straż pożarna, a po pewnym czasie także karetka wezwana przez funkcjonariuszy. Sanitariusze wzięli awanturującego się chłopaka do ambulansu i odjechali z nim - mówi nam anonimowo jeden ze świadków.

Szczegóły zajścia, do którego doszło w nocy z 19 na 20 maja, wyjaśnia policja.

W czwartek wieczorem dostaliśmy zgłoszenie o awanturze w jednym z mieszkań przy ul. Floriana Ceynowy. Na miejscu policjanci potwierdzili zgłoszenie. Przebywającego w lokalu nietrzeźwego i zachowującego się agresywnie mężczyznę przewieźliśmy do pogotowia socjalnego celem wytrzeźwienia. Alkomat pokazał u niego ponad 2 promile alkoholu - podsumowuje interwencję asp. szt. Lucyna Rekowska, rzeczniczka sopockiej komendy.