Sopocianin zaprotestował przeciw pedofilii i doniósł na siebie do prokuratury

Mieszkaniec Sopotu, pan Mariusz Lauda, złożył na siebie donos do prokuratury zawiadamiając organy ścigania, że pod koniec sierpnia bieżącego roku brał udział w ogólnopolskiej akcji sprzeciwu wobec pedofilii, „Baby Shoes Remember".

Akcja „Baby Shoes Remember" odbyła się w wielu polskich miastach, miedzy innymi w Gdańsku i w Toruniu. W ramach wydarzenia, na otaczających kościoły płotach rozwieszano buciki upamiętniające dzieci, które stały się ofiarami księży – pedofilów. Kilkoro protestujących w Toruniu, zostało oskarżonych o bezprawne umieszczanie plakatów i apeli w miejscu publicznym.

W geście solidarności, sopocianin, Mariusz Lauda, złożył na siebie donos do prokuratury w Sopocie, informując o swoim udziale w akcji i możliwości popełnienia przestępstwa.

Podczas udziału w proteście, mężczyzna umieścił na płocie kilka dziecięcych bucików oraz dwie karteczki: jedną opatrzył napisem „Baby Shoes Remember", a drugą - „Stop pedofilii w Kościele”. Został spisany przez funkcjonariuszy policji, którzy pytali czy wie, do kogo należy płot. Lauda oświadczył, że płot jest własnością wszystkich rezydentów podatkowych w Polsce, ponieważ Fundusz Kościelny jest opłacany z budżetu państwa.
Identyczne stwierdzenie mężczyzna zawarł w wystosowanym do prokuratury donosie.

Jak mówi pan Lauda, Kościół Katolicki nie powinien zatajać pedofilii, ukrywać księży w zakonach lub wysyłać winnych na misje. Podkreślił, że w przeciwieństwie do księdza, przeciętny Polak za przestępstwo pedofilii zostałby osadzony w więzieniu, tymczasem duchowni traktowani są jak posiadające immunitet święte krowy.

Mariusz Lauda zastanawia się, dlaczego – pomimo ogólnopolskiego zasięgu akcji – zarzuty postawiono właśnie protestującym z Torunia. Podkreślił jednocześnie, że wieszanie karteczek i bucików nikogo nie skrzywdziło, nie wyrządziło dewastacji ani szkody majątkowej.

Tekst na podstawie materiału Onet.pl

Fot. Pixabay