Zamknij

“Pomoc to maraton, nie sprint”. Sopot dwa lata po wybuchu wojny w Ukrainie [WYWIAD]

09:12, 24.02.2024 .
Skomentuj

Mijają dwa lata od rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jedno z najkrwawszych wydarzeń współczesnej historii Europy zmieniło obraz wielu miejsc na świecie, w tym także Sopotu. W pomoc uciekającym przed wojną kobietom i dzieciom zaangażował się szereg mieszkańców i organizacje pozarządowe. Jak wyglądały w Sopocie pierwsze dni i miesiące wojny? Na nasze pytania odpowiedział Emil Bogumił, w latach 2022-2023 wolontariusz i jeden z koordynatorów Centrum Wsparcia Ukrainy oraz współorganizator kursów pomocowych.

______________

Przemysław Szczygieł: Jakie były pierwsze działania Centrum Wsparcia Ukrainy w Sopocie po rozpoczęciu inwazji 24 lutego 2022 roku?

Emil Bogumił: Władze Sopotu przy udziale Sopockiego Centrum Organizacji Pozarządowych oraz wielu urzędników rozpoczęły urządzanie placówki przy alei Niepodległości 749. Wszystko trzeba było stworzyć od zera – to dawny budynek szkolny.

Do Centrum Wsparcia Ukrainy trafiłem jako wolontariusz w pierwszych dniach marca. Potrzeba działania była ogromna – rejestracja uciekających przed wojną, skręcanie półek, odbiór i wydawanie paczek żywieniowych, pomoc przy wypełnianiu dokumentów, rozwożenie do „nowych domów”. Mógłbym tak wymieniać bez końca.

Czy mógłbyś wskazać główne obszary działalności Centrum Wsparcia Ukrainy w ciągu tych dwóch lat?

W pierwszym miesiącu działania to zajmowaliśmy się niemal wszystkim. Wolontariusze wspierani przez urzędników i aktywistów tworzyli struktury Centrum Wsparcia Ukrainy i tak naprawdę nikt nie wiedział, jak wiele osób przyjmiemy, ile potrwa wojna, jak zachowywać się, co mówić. Nieocenione okazało się wsparcie psychologów, m.in. z Sopockiego Centrum Organizacji Pozarządowych. Podnosili nas na duchu i pilnowali, żeby „nie wyładować baterii”. Jeśli można porównać to do sportu, to zdecydowanie będzie to maraton, a może nawet Ironman Triathlon, na pewno nie sprint (śmiech).

W związku z tym, że w Polsce brakowało osób, które można określić jako „specjalista do spraw uchodźczych”, sopoccy urzędnicy, aktywiści i całkiem nowi wolontariusze sami kreowali obszary działalności. Osoby znające język rosyjski i ukraiński działały przy rejestracji. Ktoś trafił do magazynu z żywnością i kosmetykami, ktoś segregował napływającą odzież, inni odpowiadali za logistykę. Wolontariusze z doświadczeniem pedagogicznym okazali się niezbędni do wspierania dzieci. Wszystko odbywało się pod okiem urzędników, którzy łączyli pracę z aktywnością w Centrum Wsparcia Ukrainy.

Jak długo mogliście liczyć na pomoc urzędników czy organizacji pozarządowych?

Na pomoc mogliśmy liczyć zawsze, w każdej chwili. Sam nie wiem, kiedy role głównodowodzących objęli dotychczasowi wolontariusze. Odbyło się to dość naturalnie. Z centrum działającego 24 godziny na dobę stawaliśmy się powoli instytucją. Zmieniały się godziny pracy, wiadomo było, kto za co odpowiada. Nieocenione okazało się wówczas wsparcie organizacji pozarządowych. Niektóre, jak Fundacja Profilaktyki i Promocji Zdrowia Meander, wspiera dzieci i rodziny z Ukrainy do tej pory.

Pierwsze zmiany nastąpiły w kwietniu 2022 roku. Zostałem wtedy jednym z koordynatorów magazynu z żywnością, kosmetykami i odzieżą. Wciąż jednak trudno było oderwać się od wielu obowiązków. Część osób chciała robić wszystko na raz – przygotować paczkę, wydać ją, zawieźć rodzinę z Ukrainy do ich nowego domu i po drodze zrobić zakupy, bo może czegoś zabrakło. Potrzebny był czas, żeby zrozumieć, że lepiej odpowiadać za jedną sprawę.

Jakie były największe wyzwania, z jakimi borykaliście się przez ten czas?

Pamiętam strach po rozpoczęciu wolontariatu. W głowie ciągle pojawiały się pytania – a jak zabraknie jedzenia? Może ktoś nie dostanie pasty do zębów? Czy mamy odpowiednią liczbę miejsc noclegowych? Do pomocy stanęło tyle osób – przedsiębiorców, urzędników, aktywistów i po prostu mieszkańców – że ze wszystkim sobie poradziliśmy. Najtrudniej było walczyć z własną głową i pojawiającymi się w niej myślami. Nie było jednak sytuacji, w której zabrakło rozwiązania.

Pamiętam chwile trudne, które po prostu były i nikt nie mógł nic z tym zrobić. Nie ma idealnego sposobu, by pocieszyć kobietę, która dowiedziała się o śmierci męża walczącego w Ukrainie. Trudno zapomnieć o dzieciach podróżujących na rękach, czy plecach matki. Tak samo o rodzinach, które zostały wyjęte z życia – mężczyźni, kobiety, dzieci wsiadali do samochodów w codziennych ubraniach, często roboczych i jechali w kierunku Polski. Zdarzało się, że chwilę spokoju otrzymywali dopiero w Sopocie.

Co przynosi najwięcej satysfakcji przy tego typu działalności?

Pomaganie jest satysfakcją samą w sobie. Kolejnym plusem jest dawanie sprawczości. Kobiety, które zamieszkały w Sopocie, bardzo szybko same chciały działać w strukturze Centrum Wsparcia Ukrainy. Pomagały wydawać paczki, sprzątały i pilnowały dzieci. To ważny etap w drodze powrotu do normalności, który był możliwy dzięki pomocy wolontariuszy.

Niesamowite jest także uczucie współpracy wszystkich ze wszystkimi. Nawiązałem wówczas kontakt z ówczesną wiceprezydentką Magdaleną Czarzyńską-Jachim i wiceprezydentem Marcinem Skwierawskim. Często towarzyszyli nam w działaniu centrum. Podobnie część radnych czy wspomnianych już urzędników. Nikt nie zwracał uwagi, kto ubrał białą koszulę, a kto bluzę z kapturem. Jeśli była taka potrzeba, to sprzątał każdy, każdy wydawał paczki czy pomagał przy rejestracji uchodźców.

Ilu uchodźcom Centrum pomogło do tej pory?

W 2023 roku liczba osób, które skorzystały z pomocy Centrum Wsparcia Ukrainy w Sopocie przekroczyła trzy tysiące. Z tego zdecydowanie ponad tysiąc osób pozostało w mieście. Bardzo cieszą spotkania z nowymi mieszkańcami. Czasami okazuje się, że znalazły zatrudnienie w lokalnej gastronomii, pomagają organizować festyn czy są aktywne w ramach organizacji pozarządowych.

Zaspokojenie czyich potrzeb okazało się najtrudniejsze?

W takim kontakcie bezpośrednim, to najtrudniejsze były dla mnie dwie sytuacje, kiedy poproszono mnie o zawiezienie matki z chorym dzieckiem do szpitala. Wszystko skończyło się dobrze, ale ten niepokój pozostał ze mną na długo.

W nieco szerszym ujęciu, problemy z zaspokajaniem potrzeb ujawniają się po wielu miesiącach niesienia pomocy. Łatwo wydać paczkę z żywnością, ale pomóc znaleźć pracę jest już trudniej. Tutaj po raz kolejny wspomnę o olbrzymim wsparciu organizacji pozarządowych. Z jedną z nich – Fraktalem Sopockim – organizowałem warsztaty poświęcone m.in. doradztwu zawodowemu i edukacji medialnej. W takich sytuacjach człowiek dowiaduje się, że nie pomagał losowej osobie, a ekonomistce z Dnipro czy nauczycielce z Charkowa.

Szereg programów kreowanych przez lokalne, krajowe i międzynarodowe organizacje pozarządowe pomógł wielu uciekinierkom i im dzieciom. W ten sposób zaspokojone zostały, chociaż częściowo, potrzeby osób poszukujących pracy czy dzieci i młodzieży. Myślę, że seniorzy też nie mogą narzekać.

Czego nauczyłeś się przez ten czas?

Warto pomagać. Warto otwierać się na innych. Warto współpracować. Satysfakcji płynącej z tych trzech rzeczy nie da się opisać. Trudno też jednoznacznie skończyć z pomaganiem. Chyba jest uzależniające (śmiech). Jeśli już raz zaczniemy, to chcemy zrobić krok naprzód i pomagać, wspierać kolejne grupy.

______________

O rozmówcy:

Emil Bogumił – publicysta i aktywny społecznik. W latach 2022-2023 wolontariusz i jeden z koordynatorów magazynu Centrum Wsparcia Ukrainy. Od urodzenia (1997) sopocianin. W przeszłości dziennikarz i fotoreporter. W nadchodzących wyborach samorządowych kandydat KWW KOALICJA DLA SOPOTU M.CZARZYŃSKIEJ-JACHIM do Rady Miasta Sopotu (okręg nr 3, miejsce nr 7).

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

KowalskiKowalski

3 0

To samo było, i jest właściwie w sprawie dzików ...nie dokarmiać dzikiej zwierzyny.
Mogę jeszcze raz powtórzyć, a właściwie zacytować UM "nie dokarmiać dzikiej zwierzyny" ...las sam zadba o swój porządek ... 16:04, 25.02.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

QX-70QX-70

2 0

Dwa lata to może już wystarczy ich utrzymywania w Polsce z Polskich podatków? 14:44, 01.03.2024

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%