Zamknij

Co zaprezentowano na festiwalu? Rozmowa z jurorkami ICTF Sopot 2019 [wywiad]

13:17, 14.06.2019 Przemysław Szczygieł Aktualizacja: 10:28, 17.06.2019
Skomentuj

W piątek, 14 czerwca, odbył miał miejsce finał wyjątkowej sopockiej imprezy teatralnej - International Children's Theatre Festival. O godzinie 11 uczestnicy zebrali się pod kościołem św. Jerzego, aby wspólnie przemaszerować do Teatru Wybrzeże, gdzie odbyła się Gala Zamknięcia Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Dziecięcych ICTF SOPOT 2019. O odczuciach towarzyszących festiwalowym wydarzeniom w ostatni wtorek opowiedziały nam jurorki - Joanna Czajkowska oraz Magdalena Grzebałkowska.

Jakie wrażenia towarzyszą paniom w związku z Festiwalem Teatrów Dziecięcych?

J.C.: Jak najlepsze. Jest to eksplozja energetyczna. Różnorodność. Właściwie co spektakl nie wiemy, czego się spodziewać i jesteśmy otwarci jako jury na to, co widzimy. Jest duża radość. To jest to obcowanie z młodymi artystami. Mogą się na scenie dziać różne rzeczy. Podobnie jak w teatrze profesjonalnym – niespodzianki się zdarzają. Teatr to jest sztuka żywa. W teatrze dziecięcym jest to jednak szczególnie ujmujące. Cudowny czas.

M.G.: Właściwie ze wszystkim, co Asia powiedziała, ja się zgadzam. Ogromne wzruszenie – patrzeć na dzieciaki jak się starają, jak coś im nie wyjdzie, ale widać, że nie ma oszustwa w tym dziecięcym teatrze. Nie robią niczego, w co nie wkładałyby serca. A nawet jak ziewają, to po prostu ziewają, bo tak mają! Bo czasami zdarza się, że stoi chórek, a ktoś ziewnie, ale naprawdę super to wychodzi!

Czyli można powiedzieć, że teatr dziecięcy charakteryzuje się naturalną ekspresją?

M.G.: Tak, można tak powiedzieć. Pewnie.

J.C.: Oczywiście instruktorzy teatralni, pedagodzy, wprowadzają dzieciaki i młodzież w świat teatru. Czyli wszyscy oprócz interpretacji tekstu mają także pracę z tym, jak się tworzy postać, ale to wszystko jest podszyte dziecięcą wiarą w to, co się robi. Wiarą w zabawę również. W to że to jest w pewnym sensie zabawa w teatr. Oczywiście one to robią na serio i na sto procent. Natomiast jest to jednak rodzaj czystej pasji. Oni są amatorami teatru w pełnym tego słowa znaczeniu. Amator, czyli ktoś, kto kocha. Oni po prostu kochają teatr i są zawsze prawdziwi.

Tak jak Magda powiedziała, czasami zdarzy się, że są niewyspani. Tutaj na festiwalu mają ogrom atrakcji, bo oprócz spektakli oni siebie nawzajem oglądają, a oprócz tego mają też różne inne zajęcia przygotowane przez organizatorów. Mają wypełniony dzień od rana do wieczora i po prostu czasami są zmęczeni.

Co jest najbardziej zaskakujące w przypadku tych spektakli, które panie oglądają?

J.C.: A to zupełnie różnie. Te spektakle mają bardzo odmienną formę artystyczną. Wczoraj oglądałyśmy spektakl muzyczny – w formie wielomonodramu ze śpiewanymi utworami i z ruchem scenicznym. Jednak dzisiaj jeszcze zobaczymy trzy czy cztery inne spektakle, więc trudno mi powiedzieć, co w tym roku nas najbardziej zadziwi. W zeszłym było bardzo różnorodnie – począwszy od inscenizacji bardzo, bardzo musicalowych po eksperymenty z kompilacjami bajek o humorze rodem ze Shreka. Trochę jak dla dorosłych ludzi, ale to się wszystkim podobało – i dzieciom, i dorosłym. Bardzo różna jest forma. Jedyne zadanie jury to jest być otwartym na to, co się wydarza.

M.G.: Właściwie najbardziej zaskakujące jest to, jak bardzo to jest zaskakujące. Co potrafią wymyślić dzieci ze swoimi nauczycielami, reżyserami – to jest niesamowite! Ja nie mam takiej wyobraźni, żeby być reżyserką i prowadzić grupę, bo nie umiałabym sobie wyobrazić, co z nimi można zrobić. Dlatego nie prowadzę grupy teatralnej. (śmiech) Tutaj przyjeżdżają z takimi pomysłami, z dekoracjami, ze strojami! Bardzo piękne!

J.C.: Ja słyszałam tak z kuluarów, że będzie jakiś zespół lalkarzy. Miał być też teatr tańca dziecięcy. Niestety w ostatnim momencie z jakichś powodów się wycofał, czego bardzo żałuję, bo ja się zajmuję teatrem tańca, więc byłoby to coś z mojego podwórka.

Tak jak powiedziałam – bardzo, bardzo różne formy. Też był w zeszłym roku spektakl bardzo szkolny, prowadzony przez panie nauczycielki z małej miejscowości i widać było, że te dzieci pracują pewnie w sali szkolnej czy gimnastycznej, że nie mają takiego obycia ze sceną, z oświetleniem scenicznym, z efektami specjalnymi, wizualizacjami itd. Ale ja myślę, że to jest dla takich dzieciaków i instruktorów bardzo mobilizujące i inspirujące oglądać inne teatry, które z kolei to mają.

W zeszłym roku występował teatr z Wejherowa. Ogromny był. Musicalowa forma. Przepych, kostiumy, choreografie, taniec, wokale – imponujące to było bardzo. Tradycyjnym polskim od Sasa do Lasa i my się dobrze bawimy.

M.G.: Dlatego też podjęliśmy decyzje, żeby nie wystawiać miejsc tym zespołom. Bo jak porównać zespół ze świetlicy szkolnej – wzruszający, fajny, ale nie mający aż takiego przepychu jak ów teatr, o którym Asia mówiła? Jak ich oceniać? Bo przepych? Bo kto lepiej zagrał? W tym teatrze musicalowym byli specjaliści, a tej szkole była jedna pani, więc postanowiliśmy nie przyznawać miejsc, tylko uznać, że jest to przegląd i w każdym można zobaczyć coś dobrego. Jury powie na końcu, w czym ktoś był najlepszy. Nie będziemy mówili, co trzeba doszlifować! Nie! Tu chodzi o to, żeby dowiedzieli się, w czym byli świetni i uważam, że tak jest dobrze.

J.C.: Jak najbardziej jesteśmy otwarci jako jury na rozmowy z tymi instruktorami teatralnymi, z pedagogami. Jeśli ktoś pyta, o jakieś uwagi dotyczące konkretnej rzeczy, to jak najbardziej jako fachowcy jesteśmy w stanie się podzielić naszymi przemyśleniami, aczkolwiek to też nie znaczy, że jest to zdanie jakiejś najwyższej instancji, ponieważ co artysta, to też inny gust, prawda? Nad rzemiosłem góruje gust.

Jak panie się odnoszą do tego, że festiwal ma miejsce właśnie w Sopocie?

J.C.: Dla nas ma to duże znaczenie, ponieważ obie jesteśmy sopociankami! Jesteśmy w budynku, w którym Sopocki Teatr Tańca pracuje, czyli teatr, który ja prowadzę już 21. sezon, więc dla mnie jest to ogromna przyjemność i jest to jakaś bliskość – nie tylko geograficzna, ale też emocjonalna. Od kiedy tutaj Baabus Musicalis zaistniał, czyli to będzie już jakieś pięć lat z kawałkiem, oglądałyśmy siebie jako artystki, inspirowałyśmy się nawzajem swoimi spektaklami, więc dla mnie jest to ogromna przyjemność obcować tutaj z ekipą Baabusa Musicalisa, z prowadzącymi ten teatr, a także z młodzieżą, z dzieciakami, z członkami jury.

M.G.: Bardzo się cieszę, że w Sopocie dzieje się ten festiwal, bo czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. To straszny banał i patetyzm, ale tak właśnie jest. Chciałabym, żeby przez to, że ten festiwal jest organizowany… Ja wiem, że miasto nie jest z gumy i budżet miasta nie jest z gumy, ale ciasno jest w tym Sopocie dla kultury! Kultury tyle jest w Sopocie, a mamy ten teatr, w którym jest naprawdę ciasno! Więcej miejsca na kulturę!

(Przemysław Szczygieł)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%