13 grudnia, gdyński maratończyk i triathlonista, dwukrotny medalista Spitsbergen Marathon i zdobywca drugiego miejsca na tegorocznym Polar Circle Marathonie na Grenlandii, Piotr Suchenia, wygrał wyścig maratoński na Anarktydzie. W ubiegłym roku, zwyciężył North Pole Marathon na biegunie północnym.
Pierwsze kroki w sporcie stawiał 30 lat temu w gdyńskiej Flocie, trenując biegi na orientację. Potem przyszła kolej na start w maratonie.
Kiedyś usłyszałem o maratonie w Tromsø w Norwegii. Pojechaliśmy tam, zająłem trzecie miejsce. Potem ciągnęło mnie dalej na północ. Pojawił się Spitsbergen, później był maraton na biegunie północnym. Zawsze chciałem tam pojechać i pobiec jak najwyżej tego „czubka” Ziemi. Później stwierdziłem, że jak się powiedziało B jak biegun, to trzeba powiedzieć też A jak Antarktyda, czyli przebiec również po drugiej stronie kuli ziemskiej. I tak to się wszystko jakoś potoczyło. Nie dociera do mnie, że przeszedłem do historii. Nie zrobiłem nic wielkiego. Są bardziej sławne osoby ode mnie. Ja tylko pobiegłem i wygrałem maratony na Antarktydzie i biegunie północnym. To było moje sportowe marzenie, które się spełniło – powiedział Piotr Granice mamy w głowie i są po to, żeby je przekraczać.
Idąc za wskazówkami maratończyka, możemy odnosić swoje małe i wielkie zwycięstwa oraz uczyć się sztuki przetrwania.
Człowiek powinien próbować i nie bać się wyznaczać sobie celów. - mówi Suchenia. Wszystko to kwestia psychiki.
Według biegacza, przygotowując się mentalnie do odwiedzenia stref, w których panują warunki ekstremalne, przyswajając myśl, że na miejscu z pewnością będzie zimno i śnieżnie, osiągnięcie celu stanie się łatwiejsze. Dla Suchenii strach przed takim wysiłkiem i obcowaniem z naturą nie jest złem, choć - jak twierdzi - lęk sprzyja spowolnieniu i utrudnianiu działań.
Oczywiście, podjęcie sportowego wyzwania w skrajnych warunkach wymaga doświadczenia i długiego, co najmniej kilkuletniego treningu maratońskiego.
Nie biega się po płynnej powierzchni, czy po ulicy, tylko po ciężkim, grząskim śniegu i organizm musi być odpowiednio przygotowany siłowo. Nie można też zapominać o ćwiczeniu wszystkich partii mięśniowych. Sugeruję również treningi w lesie, na górkach i przewyższeniach. W takich maratonach prędkość nie liczy się tak bardzo, jak wytrzymałość i siła.
Maratończyk dodaje, że dzięki różnorodności terenu, wzniesień, piaskowi podobnemu do sypkiego śniegu, a także obecności Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, Gdynia staje się idealnym miejscem przygotowania do sportowych zmagań. Kolejnym sprzyjającym czynnikiem jest wiatr, a tym samym niższa odczuwalna temperatura.
Największym sportowym marzeniem biegacza jest obecnie zdobycie Korony Maratonów Ziemi czyli przebiegnięcie biegu maratońskiego na każdym kontynencie. Od sukcesu dzieli Suchenię niewiele - brakuje mu już zaledwie jednego wyścigu.
W przyszłym roku chcę pobiec w maratonie w Afryce, żeby tym samym zamknąć Koronę Maratonów Ziemi. Nie przepadam za bieganiem w tropikach i kiedy temperatura przekaracza powyżej 30 stopni, ale trzeba próbować. Człowiek musi się sprawdzać w każdych warunkach. Jeżeli uda się to spiąć, to jest jeszcze pewnien projekt, o którym myślę, ale muszę do niego dojrzeć i dorosnąć. - planuje biegacz.
Zdjęcie: Piotr Suchenia na mecie Antarctic Ice Marathon 2018 //materiały prasowe Urzędu Miejskiego w Gdyni// fot. Mark Colon
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz