Dwanaście interwencji straży pożarnej, awarie prądu, uszkodzone samochody, woda płynąca po drogach, wybijające studzienki i zalane piwnice. Tak można podsumować burzę, która ostatniej nocy przeszła nad Sopotem.
Choć właściwe służby walczyły z skutkami nawałnicy już od godziny 21.30, przejawy jej zgubnego wpływu mogliśmy zaobserwować w wielu miejscach miasta. O tym z jaką burzą sopocianie musieli się zmagać najlepiej świadczy pomiar wykonany na ul. Haffnera, gdzie odnotowano najwyższą wartość opadów - 45 mm.
- Zgłoszenia dotyczyły głównie zalania ulic i pomieszczeń. Odnotowano również powalone drzewo na ul. Powstańców Warszawy, zwarcie instalacji elektrycznej w budynku mieszkalnym przy ul. Żeromskiego w wyniku uderzenia pioruna oraz alarm z monitoringu pożarowego w jednym z obiektów, który uruchomił się również prawdopodobnie w wyniku wyładowań atmosferycznych - informował rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Sopocie kpt. Janusz Gawlak.
Nawałnica nie oszczędziła również Kamiennego Potoku i Browina. Około godziny 23 ul. Malczewskiego przypominała rwący strumień.
Zalaniu uległ także m.in. obszar prowadzonej obecnie inwestycji drogowej przy ul. Wejherowskiej, a także okoliczny tunel biegnący pod peronem SKM.
(Fot. Magdalena Murawska)
W lepszej sytuacji znalazł się rejon ulicy Okrzei, gdzie karlikowski staw retencyjny znacznie ograniczył spustoszenie, jakie niosła ze sobą wczorajsza ulewa. Podobnie sytuacja prezentowała się w przypadku parkingów podziemnych. Pięć zbiorników retencyjnych, jakimi dysponuje parking Sopot Centrum, zdało egzamin, dzięki czemu udało się zapobiec potencjalnym szkodom.
„Infrastruktura deszczowa w kurorcie zapracowała. Bez większych strat. Co ważne, zbiorniki retencyjne pracowały prawidłowo i spełniły swoją rolę. W ciągu ostatnich lat wydaliśmy prawie 150 mln zł na zbiorniki retencyjne i modernizację kanalizacji deszczowej” – przekonywał Marcin Skwierawski, wiceprezydent Sopotu.
Niestety w gorszej sytuacji od Karlikowa znalazło się Przylesie, które bardziej dotkliwie doświadczyło skutków gwałtownej ulewy.
- Na ulicy 23 Marca doszło natomiast do otwarcia pod wpływem naporu wody kilku studzienek zlokalizowanych w ulicy, w wyniku czego do jednej z nich wjechał samochód osobowy uszkadzając koło - kontynuował rzecznik prasowy KM PSP w Sopocie.
Do poważniejszych szkód na terenie Sopotu na szczęście nie doszło. Wszystko za sprawą zbiorników retencyjnych.
- Staw Obodrzyców, Zbiornik Okrzei, Staw Kochanowskiego, Staw Łokietka, Staw Reja, Stawy Krasickiego, Stawy Młyńskie, Zbiornik Kuźniczy i zbiorniki kanałowe w ul. 23 Marca i Kraszewskiego oraz zbiornik Wejherowska pracowały prawidłowo i spełniły swoją rolę, tj. przejęły pierwszą falę powodziową - przekazała w komunikacie prasowym Anna Dyksińska z Biura Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Sopotu.
Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego stale przekazywało informacje o potencjalnych zagrożeniach do odpowiednich służb (KM PSP, OSP, ZDiZ, ZOM), które na bieżąco reagowały na zmieniającą się sytuację.
- Wstępnie jako przyczynę podtopień należy uznać bardzo intensywny opad deszczu o wartości chwilowej osiągający wartość 140 mm (system odprowadzania wód działa sprawnie przy opadach 30-40 mm) oraz krótkotrwały zanik napięcia i przerwę w pracy pomp - poinformował Urząd Miasta Sopotu.
Skutki zgubnego oddziaływania żywiołu mogliśmy obserwować jeszcze w godzinach porannych. Na zdjęciach przesyłanych nam przez czytelniczkę (wykonane ok. godziny 7) widzimy ostatnie kałuże i liście, które woda wyrzuciła na chodnik.
(Fot. Magdalena Murawska)
prostozsopotu13:03, 11.06.2019
0 0
takiej burzy to dawno nie widziałam! Coś strasznego. Podlania są normalne, nie tylko w Sopocie. Widać, że od samego rana ZOM działa na 100%. 13:03, 11.06.2019