Sopocki WOPR pomaga na 100%

Każdego dnia pracują w pocie czoła, dając z siebie 100%. Niezależnie od warunków pogodowych i rodzajów wypadków. Prowadzą liczne akcje uświadamiające społeczeństwo, pomagają, gdy tylko zaistnieje taka potrzeba - od ukąszenia osy czy stłuczenia, upomnień o konsekwencjach przegrzania i picia alkoholu na plaży - do akcji ratunkowych, reanimacji osób czy akcji zbiorowych z wykorzystaniem sprzętu wodnego i wielu, wielu innych przypadkach. 

Tym razem nie było inaczej. Pracownicy WOPR wykazali się ogromnym zrozumieniem i pomogli naszej czytelniczce, gdy ukąsił ją szerszeń. Niby nic wielkiego ale w przypadku np. uczulenia - takie ukąszenie może skończyć się tragicznie. Ratownicy nie zbagatelizowali tego wydarzenia! Okazało się, że Pani Monika wpadła we wstrząs anafilaktyczny, a dzięki sprawnej i szybkiej akcji WOPR oraz współpracy z Pogotowiem Morskim udało się opanować sytuację! Pani Monika chciałaby podziękować wszystkim, którzy tego dnia udzielili jej pomocy. My również przyłączamy się do podziękowań. Takie akcje zasługują na uwagę i ..wielkie brawa:) Sopockie WOPR zawsze działa na 100%! 

Droga redakcjo, piszę do was, ponieważ nie miałam sposobności podziękować. Wczoraj na plaży przy Zatoce Sztuki, o godzinie 15: 30 użądlił mnie szerszeń. To był taki ból, że nie umknęło uwadze młodych dziewcząt, których reakcja była natychmiastowa. Skombinowały lód, wapń i w międzyczasie całą sytuację zgłosiły ratownikom, którzy byli obok. Zareagowali szybko i odpowiedzialnie. Może mój przypadek nie był przypadkiem ekstremalnym ale byłam potraktowana tak, jakby to było zagrożenie życia. Boże, jaki wstyd, być w centrum uwagi całej plaży... Jestem im bardzo wdzięczna za opiekę, za troskę, empatię, za sposób w jaki się mną zaopiekowano, za rozmowy które miały na celu odwrócić uwagę od zaistniałej sytuacji, a szczególnie młodej pani ratownik, która nie odstępowała mnie na krok. Wezwano pogotowie morskie, które stacjonowało przy molo w Sopocie. Zbadano ciśnienie, krążenie i inne parametry życia. Diagnoza wstrząs anafilaktyczny. Nie pamiętam dokładnie wszystkiego ale pamiętam nastawienie do człowieka. Przetransportowano mnie karetką wodną do Gdańska. W międzyczasie otrzymałam adrenalinę oraz wszystkie niezbędne zastrzyki. Zaopiekowali się mną fantastyczni ludzie z misją, z poczuciem humoru a przede wszystkim profesjonalni pod każdym względem. Cały czas mnie pilnowali, pytali czy dobrze się czuję, czy coś się zmienia trzymając ręce na pulsie. Życzę każdemu w takiej niefortunnej sytuacji, którą każdy prędzej czy później może doświadczyć, takich ludzi i takiej opieki którą otrzymałam. Ratownicy nie są doceniani, każdy myśli, że młodzi ludzie bez doświadczenia po prostu tylko tam są. A im na prawdę zależy na naszym zdrowiu. Chciałam też przekazać czytelnikom, że możecie być pewni, że na plaży jesteście bezpieczni i możecie liczyć zawsze na wszelką pomoc. Za Waszym pośrednictwem chciałam im wszystkim serdecznie podziękować i przekazać, że robią fantastyczną robotę. Ściskam mocno Monika